[VIDEO] Do uwięzionej w swoim domu 4-letniej córeczki, w dniu jej urodzin, Robert M. nie dopuścił matki. Czy kierownik OZSS w Radomiu Anna Dudnik da się dziś nabrać na jego agresywne kłamstwa i dopuści do porwania drugiego dziecka?
Czy kierownik Opiniodawczego Zespołu Specjalistów Sądowych (OZSS) w Radomiu, Anna Dudnik, będzie udawała dziś, że nie widzi koszmaru rozdzielenia rodzeństwa? I zezwoli na uprowadzenie ze swojego urzędu drugiej, 5-letniej córeczki przez ojca-tyrana o dwóch twarzach? - pyta Robert Rewiński, nasz Redaktor Naczelny.
O koszmarze rozdzielenia dwóch małych sióstr pod Grójcem pisaliśmy w artykułach dostępnych pod linkiem:
Mieliśmy nadzieję, że ojciec-tyran zrozumie absurd sadystycznej paranoi, którą zafundował własnym dzieciom.
Ale sytuacja okazała się jeszcze gorsza. Kilka dni temu matka dzieci, płacząc, przekazała, że w dniu urodzin ojciec nie chce jej wpuścić do domu, by spotkała się z więzioną przez niego córeczką. Zdjęcie, które pokazuje, jak bezradnie stoi przed bramą domu ojca-milionera, zamieszczamy wraz z niniejszym tekstem.
Powiedział, że wpuści mnie, jak przywiozę pozostałe dzieci. Ale to był podstęp, bo on chce zagarnąć pozostałą dwójkę, więc uparłam się, że ja tylko chcę wejść z prezentami. Dlatego bramy nie otworzył i dziecka w urodzinki nie zobaczyłam - płacze Hanna Szymoniak-Muranowicz.
Dlatego dziś będzie próbowała wręczyć urodzinowe prezenty córeczce podczas badania w Okręgowym Zespole Specjalistów Sądowych w Radomiu. Bo w związku z rozwodem wszyscy członkowie rodziny będą dziś badani pod kątem stanu psychicznego, relacji rodzicielskich i manipulacji dziećmi.
Jeśli ojciec przywiezie córeczkę, to może być ona nienawistnie zmanipulowana przeciwko mnie. Dodatkowo będzie manipulował drugą córką, którą przywiozę ja, by ją zwabić i podstępnie dziś zabrać do siebie. Najmłodszy synek ma roczek i też się o niego boję - mówi pani Hania.
Czy zatem kierownik OZSS w Radomiu Anna Dudnik i podlegli jej pracownicy rozpoznają niezwykłą, agresywną zmienność nastrojów, której nasz zespół redakcyjny doświadczył podczas rozmowy z Robertem M. w jego domu, gdy nagle, z miłego i uprzejmego człowieka, zmienił się w agresywnego tyrana, który wyrzucił nas za drzwi.
Czy kierownik OZSS w Radomiu Anna Dudnik jest świadoma, że może dziś dojść do walki fizycznej o dzieci w ośrodku? - pyta Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
Czy jako urzędniczka opłacona z kasy Skarbu Państwa dopełni swoich obowiązków i zaprzęgnie do prewencji wszystkie możliwe urzędy, z którymi ustawowo ma obowiązek współpracować, by nie doszło dziś do tragedii i szaleństwa? Czy, jak często to bywa niestety w tego typu urzędowych sytuacjach, dotyczących dzieci, zachowa się jak struś i będzie udawać,że nic nie widzi i nic nie słyszy? - dodaje nasz Redaktor Naczelny.
Przypomnijmy, że pani Hania jest dodatkowo ofiarą przemocy ekonomicznej ze strony nienawistnego męża. Urząd skarbowy w Grójcu prowadzi zakrojone na dużą skalę postępowanie dot. podrabianych faktur VAT i poświadczenia nieprawdy w dokumentach skarbowych za sprzedaż jabłek w latach 2013-2018. Chodzi o podrabianie podpisów pani Hani, dokonywanie przelewów na jej konto i wymuszanie zwrotu pieniędzy w gotówce.
Wszelkie nowe informacje na temat jego akcji będziemy przekazywać na bieżąco, również poprzez naszego Facebooka i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?